Wielki rynek

Alice

Chyba najbardziej zatłoczone miejsce, do którego nie przychodzą ludzie z przymusu. Ludzie są tutaj zazwyczaj energiczni, a nowi bardzo często zagubieni. Po prostu nie odnajdują się wśród tylu osób. Odbywa się tu dużo festynów i imprez typu koncerty itd. Miejsce jest odwiedzane przez młodych jak i starych mieszkańców lub turystów. Jest to wielki plac, a naokoło niego znajdują się różnego rodzaju sklepy.

Zafrina

Szła powoli rozglądając się uważnie. To miejsce nie było zbyt przyjemne, ale i tak postanowiła tu pozostać. Przyglądała się uważnie sklepowym wystawom w nadziei, że znajdzie coś ciekawego. Niestety żaden sklep nie oferował nic ciekawego. Znudzona przysiadła na progu jednego ze sklepów i wpatrywała się w niebo.

Alice

//Masz zamiar z kimś pisać?//

Przyszła zwolnionym krokiem na rynek. Jak ona nie lubiła tego udawać... Ludzie ruszali się tak wolno, nieuważnie. Niestety nogi przyniosły ją dzisiaj tutaj. Unikała jak tylko mogła kontaktu fizycznego i starała się ignorować myśli innych, a szczególnie gdy były one o niej. Co i rusz ciekawskie spojrzenia mierzyły ją od stóp do głów. Ech... No tak w końcu trochę się wyróżniała. Rozejrzała się w pewnym momencie dookoła.

Zafrina

//Mogę z Tobą.//

Przyglądała się uważnie wszystkim ludziom na placu. Większość z nich była starsza od niej więc nie zatrzymywała na nich wzroku. W pewnym momencie dostrzegła dziewczynę która wydawała się być w zbliżonym wieku. Zatrzymała się na niej. Miała ciemne włosy, ale nie wydawała się być inna niż jej stare znajome. Wstała i energicznym krokiem zaczęła zbliżać się do nieznajomej.

Alice

Słyszała kroki, które zmierzały wprost na nią, więc skupiła się na myślach nieznajomej. Jak widać kierowała się w jej stronę. Odwróciła się w stronę blondynki i gdy ta doszła powiedziała z uśmiechem:
- Witaj, jestem Alice. - miała tylko nadzieję, że nie wyciągnie do niej ręki.

Zafrina

- Witaj, ja jestem Zafrina. - powiedziała i uśmiechnęła się. - Miło Cię poznać. - miała nadzieję, że nie zrobi na dziewczynie takiego wrażenia jak na większości osób, które uważały ją za dziwadło. Ale co ona może poradzić, że już przy pierwszym spotkaniu wszyscy pytają ją o jej dość dziwny gust co do książek.

Alice

- Nawzajem. - odpowiedziała z uśmiechem. - Chyba nie jesteś tu długo? - bardziej stwierdziła niż zapytała. Zmierzyła dziewczynę szybkim wzrokiem. Może trochę zbyt szybkim? No tak, musi się trochę opanować...

Zafrina

- Nie jestem tu długo. Od niedawna nie zostaje nigdzie na długo. - lubiła nie mieć nigdzie żadnych obowiązków, ale ile można nie mieć domu? - Postanowiłam zostać tutaj na dłuższy czas.

Alice

No tak, dziewczyna wybrała sobie miejsce...
- No to życzę szczęścia... Chyba. - odpowiedziała z uśmiechem, a przy kącikach jej ust pojawiły się małe dołeczki. Szczęścia to ona na prawde Jej życzyła wśród tylu potworów...

//Aa... głupoty pisze xD Na razie schodzę, więc do zobaczenia (;//

Zafrina

//Okej. Do zobaczenia Smile

//

- A ty, jak długo tu jesteś? - powiedziała i rozejrzawszy się dodała. - macie tu jakąś bibliotekę?

Alice

- W sumie tylko pare dni. Tak chyba gdzieś jest, ale jeszcze nie jestem do końca obeznana w mieście. - odpowiedziała z małym wahaniem. No tak, cała ona chodzi tam gdzie sama nie wie jak i w tym przypadku.

Zafrina

Chyba będę musiała zrobić małe poszukiwania jakiejś ciekawej lektury, bo książkę którą zabrałam ze sobą z domu przeczytałam już chyba ze sto razy. - powiedziała i lekko się skrzywiła. Nie lubiła szukać na oślep jakiejś fajnej książki. - Tak w ogóle to ile masz lat? - zupełnie wypadło jej z głowy to pytanie, chociaż miała je zadać już na początku.

Alice

- 17 - odpowiedziała błyskawicznie chociaż w normalnym dla ludzi tempie. Spojrzała na dziewczynę. - A Ty? No ja szczerze mówić nie lubie czytać tej samej książki kilka razy. - stwierdziła lekko się krzywiąc.

Zafrina

- Ja tez mam 17 lat. - odpowiedziała i lekko się uśmiechnęła, a zaraz potem spochmurniała. - Ja także nie lubią czytać w kółko tej samej książki, ale co mam poradzić, jak nigdzie gdzie ja jestem nie ma księgarni. - to było właśnie jej szczęście. Gdy czegoś potrzebowała to tego nie było, a gdy czegoś nie chciała to pojawiało się aż w nadmiarze.

Alice

- To spore miasto, na pewno gdzieś tu jest księgarnia lub biblioteka. - odpowiedziała z pocieszającym uśmiechem. Sama bardzo dobrze rozumiała dziewczynę, bo w poprzednim życiu miała tak samo z tym, że w tamtych czasach było nieco inaczej. Ale teraz co to dla wampira?