Mała łąka

Alice

Mała łąka, na której jest wiele różnych roślin.

_____________

Przyszła na łąkę bez większego celu. Ćwiczyła teraz wolne chodzenie jeszcze do szkoły. Ech... Dlaczego musiała zatrzymać się na 17?

Zafrina

Spacerując dotarła tutaj. Chociaż łąka była mała bardzo jej się spodobała. Zafrina położyła się na jej środku i wpatrywała w niebo. W końcu zamknęła oczy i wsłuchiwała się w śpiew jakiegoś ptaka.

Alice

Usłyszała czyjeś kroki i znane już jej myśli. No tak, ma na imię Zafrina. Chwila ta z rynku? Rozerzała się dookoła. Zauważyła leżącą dziewczynę, więc z nudów ruszyła w Jej kierunku.
- Witam znowu. - przywitała się z uśmiechem zasłaniając dziewczynie słońce.

Zafrina

Otworzyła oczy zaskoczona znajomym głosem. - Hej. - powiedziała i po chwili dodała. - Jak się tu znalazłaś? - Nie spodziewała się widzieć tu nikogo.

Alice

- Nogi. - odpowiedziała wzruszając ramionami. Ugh, no tak zapomniała o zapachu. Odsunęła się trochę żeby wziąć wdech czystego powietrza.

Zafrina

- Acha. - Powiedziała wstając. Przeciągnęła się i ziewnęła. No tak przecież miała za sobą nieprzespaną noc. - Zdecydowanie wole to miejsce od tamtego placu. - Powiedziała usłyszawszy kolejnego ptaka. Nienawidziła miast i dużych grup ludzi ściśniętych w jednym miejscu. Las był zdecydowanie jej ulubionym miejscem.

Alice

- Ja też nie lubie tłoku. - odpowiedziałą dziewczynie z delikatnym uśmiechem. No trudno żeby jako wampir lubiła... Chociaż było tak od dawna, jeszcze przed przemianą. - A Ciebie co tu sprowadza?

Zafrina

Tak sobie spacerowałam i szukałam jakiegoś miejsca gdzie mogłabym trochę odpocząć, bo w nocy niewiele spała. - Powiedziała jednocześnie powstrzymując się od kolejnego potężnego zwinięcia. - Będę chyba musiała znaleźć prace skoro chcę tu zostać na dłużej. Wiesz mam krewnych na całym świecie i zwykle u nich na chwilkę się zatrzymywałam, a oni dawali mi kasę więc zawsze miałam jakieś oszczędności. A teraz zgubiłam dodatkowo torebkę w której miałam telefon. A propos nie widziałaś czy zostawiłam ją na placu? - tu musiała zakończyć bo skończył jej się zapas tlenu. Wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się nieśmiało. - Przepraszam, że tak się rozgadałam.

Alice

- Oj weź przestań. Hmm... Dzisiaj będę jeszcze na rynku. Może nikt jej nie wziął. - powiedziała z uśmiechem. Nawet gdyby wziął to zapewne ją odzyska. Co to dla wampirzycy?

Zafrina

Okej, super. - powiedziała i usiadła na trawie.- Ałł! - krzyknęła wstając prędko i patrząc co tym razem ją dziabnęło. - No tak usiadłam na jeżu. - mała kolczasta kulka leżała sobie spokojnie chyba nie zdając sobie sprawy co zrobiła. - Super. - spodnie Zafriny było podziurawione jak sito. - Moje szczęście!

Alice

- Oj. - bąknęła i szybko przestała oddychać. - Muszę lecieć. Przepraszam i pa! Niech się zagoi. - odpowiedziała na odchodne po czym odeszła i tak nieco zbyt szybkim krokiem. Wolała nie zabić przypadkiem tej blond włosej dziewczyny przez drobny wypadek.

Zafrina

Pa. - powiedziała. Przestała przyglądać się spodniom, a popatrzyła w kierunku w którym odeszła dziewczyna. Była zaskoczona, że tak szybko odeszła. Nie miała jej tego za złe w końcu ona sama zachowywała się czasem dość dziwnie, ale coś je nie grało. W końcu postanowiła, że dość snucia głupich domysłów i wyniosła się, aby naprawić szkody jeża i coś zjeść. Przed odejściem rzuciła jeszcze pełne nienawiści spojrzenie jeżowi i chociaż kochała zwierzęta to powiedziała.. - Oby cię ciężarówka przejechała.